Kiedy polityka wkracza do języka, to dziwne rzeczy niekiedy się dzieją.
Język, jak wiemy,
primo – jest tworem żywym, zmieniającym się, kiedy tylko sam zechce; zaś
secundo – jest tworem nielogicznym, za co go tak bardzo lubimy.
Nie tylko nasz język polski.
Każdy żywy język (czyli nie piszę o: esperanto, fortranie, pythonie itp. ale o polszczyźnie, o języku angielskim, francuskim czy luba zwanym też baluba) zmienia się i nie trzyma własnych zasad.
Dzisiaj opowiem, co wiem o jakże aktualnej kwestii.
Dawna Ukraina
Część rodziny, z którą jestem dość blisko spowinowacona, bardzo jest związana z Ukrainą.
Są to jednak związki dawne, kiedy wiele spraw było normalniejszych, a inne – wręcz przeciwnie.
Tak, mówię o Polakach, którzy mieszkali na Ukrainie. O porządnych polskich szlachcicach, których genealogię udało się kuzynowi dotychczas odtworzyć do początków XVII wieku. Żyli sobie spokojnie, pracowali, porządnie dbając o jedną z żyźniejszych ziem Europy.
Bardzo żyzna Ukraina była przed IIWŚ spichlerzem Europy.
Potem przyszły czasy
Może to nazbyt obszerny wywód, ale właśnie taki ma sens. Ostatnio bowiem okazało się, że potrzeba samodzielności i odrębności Ukrainy związana jest również z formami językowymi.
To jak – „na Ukrainie” czy „w Ukrainie”?
Standardem od pewnego czasu jest pytanie Wujka Google. Ileż więc tych form naliczył Google 25 lutego 2022 roku? W sumie 39,3 mln, w tym
Co świadczy o niewątpliwej przewadze pierwszej formy frazeologicznej: ponad 95% wystąpień Ukrainy ma przedimek „na”, zaś zaledwie 4,8% ma przedimek „w”.
To w czym problem?
No cóż, bądźmy szczerzy, względnie niedawno okazało się, że Ukraina ma swoje kompleksy (wszak nie ona jedna) i wolałaby być traktowana bardziej niezależnie. Jakoby owo na w polszczyźnie przypominało historię zależności ziem ukraińskich od Polski.
Autorzy tej strony mają poważne wątpliwości co do takiego postawienia sprawy. Na wszelki wypadek dokonaliśmy równoległych badań innych związków frazeologiczno-geograficznych i oto wyniki Google (ta sama data badania):
Pozostajemy więc w przekonaniu, że dopóki słowniki (nie tylko w smartfonach) nie mają nam za złe, to piszmy tak, jak nam ucho dyktuje.
Chcesz „w Ukrainie”? Bardzo proszę. Wolisz „na Ukrainie” – nie widzę przeszkód.
Na zakończenie zapraszam na wersję tytułowej pieśni, którą znamy i lubimy, a która – na wszelki wypadek – zawiera obie formy:
Wiele dziewcząt jest na świecie,
Lecz najwięcej w Ukrainie.
Tam me serce pozostało,
Przy kochanej mej dziewczynie. […]
Wina, wina, wina dajcie,
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie.
Na zakończenie jeszcze inna ilustracja tematu – oto grafika świetnego ukraińskiego malarza i grafika. Oleg Szupliak od dawna jest aktywny na Facebooku – polecam też stronę o jego twórczości – Szupliak.art
866 x